niedziela, 10 lipca 2011

U nas - 10.07

10.07 – to dla naszego obozu dzień spod znaku serduszka. Mimo tego, że od kilku dni do naszej Obozowej Skrzynki Pocztowej docierają listy miłosne, dzisiaj Kupidynek miał naprawdę wiele roboty, bo dzisiaj dzień ślubów obozowych! Już na apelu porannym pojawiły się pierwsze oświadczyny (przybocznej najstarszej drużyny do jej kanadyjki...).
Po mszy świętej wszyscy udali się do lasu w odwiedziny u Horpyny, która przekazała im trochę informacji o roślinach leczniczych i zleciła zastępom wykonanie zielników z takimi właśnie roślinami (a niedaleko obozu można było ich znaleźć nawet kilkanaście). 


Przez następną część dnia trwał PZK - Program Zdobywania Kobiety. Nasi panowie szukali partnerek chętnych spędzić z nimi resztę... dnia. Pary zostawały zapisane na tablicy ZARĘCZENI i ceremonialnie wiązane za ręce sznurkiem (oczywiście pary jadły razem obiad!).

W przerwie w matrymonialnych propozycjach wybraliśmy się na plażę i do centrum.
Po kolacji przygotowania do ślubów szły już pełną parą. Pany młode przygotowały suknie a panowie odświętne stroje. Pary własnoręcznie zrobiły obrączki.
I rozpoczęła się ceremonia. Byłoby to banalne, gdyby Jarpen tylko machnął ręką i udzielił ślubu, ale to nie taka łatwa sprawa: każdy pan młody musiał udowodnić swoją męskość a panna młoda swoją kobiecość poprzez różne zadania wyznaczane przez kaznodzieję. Przychodził też czas na przysięgę małżeńską – specjalnie przygotowaną i przerobioną na wesoło oraz wymianę obrączek. Niektóre pary miały również zatańczyć swój pierwszy taniec małżeński.


Węzłem małżeńskim połączyliśmy 17 par.

1 komentarz:

  1. O kurcze....mam synową....znaczy zostałam TEŚCIOWĄ...mam nadzieję że zapanujecie nad nocą poślubną i nie będzie kolejnych etapów :) Pozdrawiam i życzę dalszej wspanialej zabawy!!!!!

    OdpowiedzUsuń